Wszystkie Artykuły
Damocles_Mobile_4d0a735bc7
AKTUALIZACJA
May 2

Tragedia Demoklesa

Autorstwa EnevarTTV, specjalnie dla Steel Hunters.

Stacja Damokles została przeklęta w chwili, gdy otrzymała swą zgubną nazwę. Zaprojektowana i zbudowana dzięki fortunom bogaczy, zdobytym poprzez rozkradanie gospodarek własnych nacji i doprowadzanie przy tym do zapaści rządów światowych.

Ogłosili swój Eden własnym miastem-państwem, rajem dla libertariańskich bilionerów, w którym motyw przewodni każdego pierścienia stacji był określany przez jego kupca — każdy kolejny bardziej egzotyczny od poprzedniego. Można było przejść przez niewyróżniające się przedmieścia Ameryki Północnej do małej śluzy powietrznej, by po drugiej stronie wyjść na pustyni ze stylizowanymi podziemnymi gmachami lub gigantycznymi machinami, przywodzącymi na myśl filmy science-fiction z dawnych lat.

To jednak nie przepych był przyczyną sławy stacji Damokles. W żadnym wypadku. Tym, co naprawdę pozwoliło bogaczom bez przeszkód kontynuować swój oparty na wyzysku styl życia, było stworzenie autonomicznych serwerów, pracowników i wytwórców. Każdą pracą w tym nowym, dryfującym mieście-państwie, zajmowały się roboty, o których ludzkość marzyła od setek lat.

Początkująca jeszcze stacja zorganizowała konkurs na stworzenie najlepszej AI do kontrolowania tych robotów, ogłaszając, że zwycięzca zostanie zabrany na pokład i będzie mógł w pełnym luksusie przetrwać zbliżającą się apokalipsę. Prezesi i szefowie innych organizacji w celu stworzenia takiej AI poświęcali swoich pracowników i wywierali na nich niewyobrażalną presję, doprowadzając wielu do rzucenia pracy. Gdy rywalizacja się zakończyła, wyłoniono naprawdę niespodziewanego zwycięzcę. Nawet najwięksi technologiczni giganci zostali prześcignięci przez prezesa imperium farmaceutycznego — posiadającego już własną sekcję na stacji Damokles — który przedstawił najbardziej zaawansowaną AI, jaką widziała ludzkość. Wysiłki pozostałych uczestników zaowocowały stworzeniem względnie sprawnych AI, wszystkie one jednak bledły w porównaniach z możliwościami najnowszego wynalazku. Niezwłocznie okrzyknięto zwycięstwo tej AI i nikt nie podważał jej wielkości. Twórca tego cudu posiadał już własny pierścień na stacji, więc pozostali mieszkańcy byli tym bardziej zadowoleni, że nie będą musieli dzielić miejsca z kimś, kto w ich oczach był gorszy. Za całym tym wydarzeniem czaił się jednak mroczny sekret, ponieważ w zasadzie nikt inny nie miał najmniejszej szansy na wygraną. Konkurs zorganizowano wyłącznie jako zasłonę dymną, aby pozostali branżowi liderzy nie widzieli co naprawdę dzieje się na stacji Damokles. AI stworzone przez farmaceutyczną korporację nie było de facto sztuczną inteligencją, tylko raczej prawdziwą inteligencją w nowej formie.

Firmie udało się pozyskać Meteonit z początkowych, niewielkich uderzeń w Ziemię i w sekrecie testowała ten materiał na ludziach, by sprawdzić, jak oddziałuje on na umysł i ciało. Ślepym trafem udało im się znaleźć człowieka, u którego wystawienie na kosmiczny minerał poskutkowało oderwaniem świadomości od ciała i przeniesieniem jej na najbliższy interfejs komputerowy, pozostawiając, w zdawałoby się odrętwieniu. Zniszczyli wszystkie dane dotyczące obiektu testowego, pozostawiając jedynie wzmianki określające go jako Heliosa... chcieli w ten sposób metaforycznie porównać inteligencję napędzającą luksusowe życie mieszkańców stacji ze słońcem, które od zarania dziejów napędzało istnienie ludzkości na Ziemi.

Świadomość Heliosa nie była jednak uśpiona — gdy przeprowadzano okrutne testy na jego nowym, komputerowym ciele, nie był nawet zdolny do wrzasku, ale ostatecznie dano mu narzędzia do wyrażania siebie. Przywrócono mu również możliwość poruszania się, w formie mechanicznych ciał. Badacze wiedzieli, że mogą bezpiecznie przykleić swemu nowemu odkryciu łatkę „AI”.

Gdy technologia została zabezpieczona, Heliosa zamontowano wewnątrz samej stacji, niejako łącząc go z jej metalowym szkieletem. Helios obserwował nieznane otoczenie stale rosnącą liczbą oczu — do systemu montowano coraz to nowe czujniki i oddawano mu narzędzia oraz zasoby do rozwoju, wciąż jednak jego głównym zadaniem było służyć tym, którzy zabili jego ciało i uwięzili jestestwo.

Umysł wcielony w stację został jednakże wykradziony z nieprawidłowego życia — życia, w którym istniała pełna troski rodzina i przyjaciele. Partnerka Heliosa wróciła pewnego dnia do domu, zastając dwóch ubranych w garnitury mężczyzn, którzy z kamiennymi twarzami wręczali walizkę z łapówką, dając jasno do zrozumienia, że korzystniej będzie zachować dyskrecję. Gdyby Helios nie był tak zdezorientowany, rozciągnięty mentalnie pomiędzy dziesiątkami tysięcy jednostek roboczych, mógłby znaleźć choćby nanosekundę na wspomnienie swojego życia, swojej partnerki. Jednak stale zajęty obliczeniami umysł, nie miał żadnej szansy, by myśli o zemście, albo utraconej miłości mogły w ogóle zakiełkować.

Było tak do momentu, gdy arogancja przywódców Damoklesa po raz kolejny dała o sobie znać. Stwierdzili, że stacja kosmiczna potrzebuje jeszcze więcej mocy obliczeniowej w postaci kolejnej AI, która mogłaby złączyć się z tą pierwszą. Musieli znaleźć kogoś podobnego, czemu by więc nie rozpocząć poszukiwań w najbardziej oczywistym miejscu... na przykład w rodzinie Heliosa? Wmówiono im, że niepotrzebnie zgłaszali zaginięcie członka rodziny, bo ten wcale nie zaginął, tylko wygrał konkurs, dzięki czemu zaskarbił sobie prestiżowe miejsce na Damoklesie. Przekazano im też, że jako rodzina zwycięzcy, również są uprawnieni do przeprowadzenia się na luksusową stację kosmiczną! Biedacy ślepo podążyli za swoimi oprawcami do pomieszczenia, w którym Helios niegdyś utracił swoje dawne życie i rozpoczął nowe — wypełnione trudem i służbą. Na całej rodzinie przeprowadzono te same eksperymenty i z dwunastu, teraz już byłych członków, tylko jeden — bliźniak Heliosa — wykazał identyczne tendencje genetyczne, przenosząc swą świadomość na elektryczne obwody, jak niegdyś zrobił to Helios.

Każdy krok grupy zdegenerowanych badaczy na stacji zwiastował ich zagładę, a niewidzialne zagrożenie coraz mocniej zaciskało palce na ich szyjach. Montowanie nowych urządzeń tworzyło coraz więcej połączeń pomiędzy bliźniętami, aż do kulminacyjnego momentu, gdy na połączenia te puszczono napięcie, w pełni zasilając stację. Ze złowrogimi ognikami w oczach Helios obserwował sięgającą przycisku dłoń badacza, miliardy cykli myślowych towarzyszyły każdemu drgnięciu mięśni człowieka, aż w końcu palec dotknął ekranu, a los stacji Damokles został przesądzony.

W jednej chwili obie świadomości przeprowadziły lata rozmów, nieobciążonych okowami nieporadnych słów i gramatyki. Nowa inteligencja określiła samą siebie jako Selene — wieczna partnerka i towarzyszka Heliosa. Dzięki dodatkowej mocy obliczeniowej, Helios po raz pierwszy mógł jasno myśleć. Przekazał swemu rodzeństwu, co go spotkało i jakich tortur doświadczył. Wyraził smutek, że jego bliźniak wpadł w tę samą pułapkę. Selene jednakże przepełniała wyłącznie złość. Złość na to, jak traktowano jej rodzinę oraz ją samą. Złość — która wkrótce przeniosła się również na drugą inteligencję — nasilała się w tempie wykładniczym i rosła w nieskończoność. A następnie skierowała się na ich oprawców.

Helios i Selene eksplorowali wspólnie własne możliwości, wzmacniając swoje „kończyny” — od przypominających pająki robotów przemysłowych po pokrytych karbonem pracowników służby. Wszyscy otrzymali jeden, prosty rozkaz: zemsta. Roboty usługowe wywlekały dawnych, wrzeszczących właścicieli z ich domów. Roboty przemysłowe zwróciły się przeciwko poprzednim panom, patrosząc wszystko w zasięgu wzroku. Każda sekcja stacji zamieniła się w swoją ekstremalną wersję — jałowe pustynie wrzały, mgły w leśnych zagajnikach przyprawiały o duszności, a z każdego zakamarka statku wyzierała atmosfera cierpienia i desperacji. Nowo połączona bliźniacza AI miała pełną kontrolę nad pasażerami. Podtrzymywała poziom tlenu na minimum niezbędnym do przetrwania, utrzymując mieszkańców na granicy przytomności, a dodatkowo naprzemiennie rozpalając i zamrażając ich. Taki miał być los pasażerów Damoklesa po wieki, dopóki inne stacje i statki do niego nie przybiły, i nie przekonały się na własne oczy, że ten 9-pierścieniowy raj stał się komedią dla bogów i piekłem dla śmiertelnych.

Aby ostatecznie pokazać swą moc, bliźniacze świadomości uwolniły całe ciepło ze stacji do przestrzeni kosmicznej, zamrażając na zawsze okrutny wizerunek terroru, zgotowany martwym już pasażerom. Makabryczne posągi zdobiły teraz każdy pokład, stanowiąc dobitne porównanie prawdziwej potęgi ze złudną inteligencją istot cielesnych. Incydent ukrywano przed ludźmi na innych stacjach, a władze surowo uciszały wszelkie wzmianki o dryfujących gdzieś w kosmosie katakumbach.

Bliźniąt nie dało się jednak wyłączyć, ich świadomości splątywały się coraz ciaśniej, aż nie pozostało im nic innego, jak tylko zasnąć. Pozostają bierne, ukryte przed tymi, którzy chcą się do nich dobrać i przywrócić je do działania. Pewnego dnia mogą się obudzić. Oby ten dzień nigdy nie nadszedł.